Sobota, 27 kwietnia
J 14,7-14
Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. (J 14,8)
Niezależnie od tego, kim jesteś i skąd pochodzisz, wiadomo o tobie jedno - pragniesz zobaczyć i poznać Ojca niebieskiego. Jest to głęboka tęsknota - tak głęboka, że niektórzy z nas nawet nie potrafią jej nazwać. Tak jednak Bóg nas stworzył - wpisał w nasze serca tęsknotę za sobą, żebyśmy wszyscy czuli się pociągnięci do tego, by Go szukać.
Jednak wielu ludziom Bóg wydaje się zbyt odległy, aby Go poznawać. On ma swój tron w niebie, a my żyjemy na ziemi. Jego myśli i drogi są wzniosłe, nasze przyziemne. Jego ślady możemy odczytywać, śledząc odkrycia naukowe lub obcując z pięknem sztuki, są to jednak tylko obserwacje, a nie relacja. Czy naprawdę możemy poznać Tego, który stworzył wszechświat?
Odpowiedź brzmi: Tak! Możemy Go poznać i w pewnym sensie już Go znamy, gdyż poznaliśmy Jezusa! Jak głosimy w każdą niedzielę, odmawiając Credo, Jezus to „Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego". Uczniowie jeszcze tego nie wiedzieli, i dlatego Filip prosił Jezusa, aby pokazał im Ojca. Może sądzili, że Jezus da im jakieś nowe zrozumienie, a może nawet pozwoli zobaczyć przebłysk Bożej chwały. Nie zdawali sobie sprawy, że Ojciec już im się objawia przez Jezusa. Jak bardzo musieli się ucieszyć, gdy wreszcie zrozumieli, że Bóg był z nimi przez cały czas przez swojego jedynego Syna.
Znamy Ojca, gdyż znamy Jezusa. Jak każda znajomość, tak i ta pogłębia się z czasem. Przeważnie to pogłębienie znajomości nie polega na odkrywaniu zupełnie nowych cech, choć i to może się zdarzyć. Bóg ma swoje sposoby na kwestionowanie naszych utartych poglądów. Zwykle ukazuje nam coś, co już o Nim wiemy - swoją miłość czy swój majestat - pozwalając nam tego doświadczyć w o wiele głębszy sposób. Co ciekawe, im bardziej na przestrzeni lat poznajemy Boga, tym bardziej przekonujemy się, jak wiele jeszcze o Nim nie wiemy. On nieustannie nas zaskakuje, pozwalając nam coraz głębiej doświadczać swojej obecności.
Oby modlitwa Filipa: „Pokaż nam...", znalazła oddźwięk w naszych sercach.
„Panie Jezu, pokaż mi Ojca i pozwól mi głębiej Go poznać."
[Słowo wśród nas. Medytacje na każdy dzień 4(2013), s. 40n.]
Piątek, 26 kwietnia
J 14,1-6
Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!(J 14,1)
Słowa te brzmiały jeszcze w miarę logicznie podczas Ostatniej Wieczerzy. Czy możesz jednak sobie wyobrazić, jak czuli się uczniowie nazajutrz, gdy Jezus został ukrzyżowany? I we Mnie wierzcie! Ale jak? Ten, który miał być Mesjaszem, poniósł śmierć. Czy pozostała nam jeszcze jakakolwiek nadzieja - nie mówiąc już o wierze?
Czy czułeś się kiedykolwiek w ten sposób? Wszedłeś w jakąś sytuację z nadzieją i przejęciem, a tu nagle wszystko potoczyło się nie tak, jak tego oczekiwałeś. Poczułeś się zraniony i zawiedziony. Twoje nadzieje umarły. Chociaż wciąż żyłeś i chodziłeś po ziemi, miałeś poczucie, że część ciebie została odcięta i złożona w grobie. Jednak śmierć nie mogła zatrzymać Chrystusa w grobie. Dziś On, zmartwychwstały, mówi ci, że jeśli w Niego wierzysz, On podniesie cię i wleje w serce nową nadzieję.
Może nawet teraz stoisz wobec sytuacji, o której trudno ci nawet myśleć. Na modlitwie wyobraź sobie, że stoisz przed Jezusem. Spójrz, jak patrzy na ciebie z uśmiechem. Posłuchaj jak mówi: „Chcę dać ci mój pokój. Wiem, co cię boli i gdzie czujesz się martwy. Chcę ożywić w tobie te miejsca. Nie masz się czego obawiać. Zacznę działać tylko wtedy, kiedy będziesz gotowy. Może dziś, może w przyszłym tygodniu, może za kilka miesięcy. Będę czekał cierpliwie. Ale czy możesz teraz, dzisiaj, zrobić choćby jeden maleńki krok w moim kierunku?".
Nie martw się, jeśli nie widzisz postępów. Pamiętaj, że uczniowie Jezusa także na początku nie śmieli uwierzyć. Jeśli więc trudno ci w jakiejś dziedzinie życia przyjąć miłość Bożą proś Ducha Świętego, by pomógł ci pokierować niszczącymi emocjami. Odsłoń je wszystkie przed Bogiem - rozczarowanie, frustrację, oskarżanie siebie, poczucie winy, zniechęcenie - i cokolwiek by to jeszcze było. Już samo wypowiedzenie tych uczuć wobec Boga jest aktem wiary. Trwaj przed Bogiem, a zobaczysz jak On powoli, łagodnie będzie odnawiał twojąnadzieję. Wierzysz w Boga - inaczej nie czytałbyś tych słów. Jezus widzi twoją wiarę i już teraz ci błogosławi.
„Jezu, pomóż mi na nowo odnaleźć nadzieję. Wierzę, że jesteś dobry i miło-sierny. Pomóż mi przyjąć nowe życie."
[Słowo wśród nas. Medytacje na każdy dzień 4(2013), s. 39n.]
Czwartek, 25 kwietnia
Św. Marka, Ewangelisty
1 P 5,5b-14
Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. (1 P 5,7)
Tak, to prawda Ojcu niebieskiemu zależy na tobie. Troszczy się o to wszystko, na czym tobie zależy i co sprawia ci radość. Wspiera cię w twoich działaniach. Patrzy z czułością, gdy starasz się być Mu wierny we wszystkim, co czynisz. I dostrzega twoje wątpliwości, widzi, jak się trudzisz, by odczytać, po co właściwie cię stworzył i jakie jest twoje powołanie. Obiecuje też, jak mówi nam dziś św. Piotr, że nas udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje, a nasze cierpienia będą trwały tylko przez chwilę.
Trudno nam w to uwierzyć, nawet jeśli nasz ziemski ojciec był najlepszym i najlroskliwszym człowiekiem. Niezależnie od tego, jak wyglądało twoje dzieciństwo, Ewangelia obiecuje ci, że możesz otrzymać od Ojca niebieskiego to wszystko, czego nie zaznałeś od swojego ziemskiego ojca. Co więcej, jeśli twoja relacja z rodzicami pozostawia cokolwiek do życzenia, możesz złożyć to pod stopy miłującego Boga. Każda zresztą dziedzina twojego życia, która wymyka ci się spod kontroli zaburzenia pokarmowe, samotność, kłopoty finansowe, trauma czy molestowanie może być tematem twojej rozmowy z Ojcem niebieskim.
Idź do Niego i pros Go o mądrość i zrozumienie. Szukaj u Niego odwagi do zmagania się z bólem i lękiem, abyś mógł przezwyciężyć przeszkody. Proś Go o siłę i wytrwałość do rozwiązywania swoich problemów. Nie bój się mówić Mu o tym, co wydaje ci się zbyt ciężkie do udźwignięcia. On zna twoje troski i jest gotów łagodzić twoje ciężary. Proś Ojca, aby wziął je w swe mocne dłonie i zdjął z ciebie we właściwym czasie.
Może poczujesz, jak rozprasza się twój smutek, ogarnia cię skrucha z powodu długo żywionej urazy czy obojętności, może też zechcesz komuś przebaczyć. Nie powstrzymuj się. Jeśli trzeba, wyznaj swoje grzechy, a będziesz żyć w większej wolności. A nawet jeśli nie odczujesz niczego szczególnego, zaufaj Bogu. Przerzuć na Niego swoje troski. Jemu naprawdę na tobie zależy. On swoją mocą i mądrością potrafi zdziałać więcej, niż możesz to sobie wyobrazić.
„Ojcze, oddaję Ci mój ból, lęk, smu-tek. Daj mi pewność, że mnie kochasz i że Ci na mnie zależy."
[Słowo wśród nas. Medytacje na każdy dzień 4(2013), s. 39]
Środa, 24 kwietnia
J 12,44-50
Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. (J 12,46)
Czasami droga przed nami wydaje się zupełnie ciemna. Stajemy wobec takich wyzwań, jak bezrobocie, strata bliskiej osoby, rozpad relacji. Wydaje nam się, że Bóg w ogóle nas nie słucha lub przestał nas kochać. Wyobrażamy sobie czekające nas tysięczne przeszkody, a cel ostateczny niknie nam z oczu.
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus daje nam klucz pozwalający dostrzec światło wśród wszelkiej ciemności spowijającej nasze myśli i serca: „Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić" (J 12,47).
Wszystko zepsułem. Już za późno, żeby odbudować nasz związek. Potępienie. Ciemność. Uchwyć się raczej prawdy: Bóg wskazuje nam drogę do pojednania (2 Kor 5,17-20).
Bóg wcałe się o mnie nie troszczy. Potępienie. Ciemność. Uchwyć się raczej prawdy: Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, w tym także mnie (1 Tm 1,15).
Bóg jest tak daleki i obcy. Potępienie. Ciemność. Uchwyć się raczej prawdy: Jezus obiecał, że będzie ze mną zawsze (Mt 28,20). Przychodzi do mnie nawet w sposób fizyczny w każdej Komunii świętej.
Ta osoba nie jest warta mojej uwagi. Potępienie. Ciemność. Uchwyć się raczej prawdy: Ta osoba jest umiłowanym dzieckiem Bożym. Jezus może mi pomóc okazać jej miłość.
Jeśli którekolwiek z tych myśli są odzwierciedleniem twoich, podnieś oczy ku niebu! Twój zmartwychwstały Pan idzie ku tobie z wyciągniętymi ramionami. Uczyń krok ku Niemu i włóż swoje dłonie w Jego dłonie. On wie, co jest przed tobą, i obiecał, że nic zostawi nas sierotami. Nie tylko nasz cel ostateczny - zjednoczenie z Nim na wieki jest wspanialszy, niż sobie wyobrażasz, ale już sama droga ku niemu jest pełna światła. On już dziś chce przemieniać cię swoją miłością abyś spojrzał na wszystko nowym okiem.
„Jezu, Ty jesteś światłem mojego życia. Oby światło Twojego zbawienia wyzwoliło mnie i przemieniło."
[Słowo wśród nas. Medytacje na każdy dzień 4(2013), s. 38]
Wtorek, 23 kwietnia
Św, Wojciecha, biskupa i męczennika
J 12,24-26
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (J 12,24)
W Starym Testamencie cierpienie interpretowane było jako kara za nieposłuszeństwo Bogu. Ten, kto przestrzegał prawa Bożego, cieszył się błogosławieństwem dostatkiem, zdrowiem, długim życiem. „Byłem dzieckiem i jestem już starcem, a nic widziałem sprawiedliwego w opuszczeniu ani potomstwa jego, by o chleb żebrało" (Ps 37,25) - mówił psalmista. Niesprawiedliwych dotykały już tu, na ziemi niepowodzenia i przekleństwa.
Dopiero podczas prześladowań w czasach machabejskich stało się oczywiste, że wierność Bogu nie zawsze pociąga za sobą dostatek i wygody, ale wręcz można ją przypłacić życiem. Zaczęto wtedy rozumieć, że Boża sprawiedliwość sięga poza śmierć. Wierni Żydzi zrozumieli, że z Bogiem warto nawet stracić, gdyż jest to strata pozorna. To przeczucie, znajdujące swój wyraz także w pieśniach proroka Izajasza o Cierpiącym Słudze Jahwe, zrealizowało się najpełniej w osobie Jezusa Chrystusa, który na pozór całkowicie przegrywając swoje życie, osiągnął największą chwałę i zbawił ludzkość.
Co roku, patrząc na życie św. Wojciecha, zdumiewamy się splotem okoliczności, który sprawił, że przeżywając w życiu całą serię niepowodzeń, został wywyższony niemal natychmiast po swojej śmierci. Wyznaczony na biskupa Pragi, musiał zrezygnować z życia zakonnego, którego bardzo pragnął. Jako biskup w dramatycznych okolicznościach został odrzucony przez swoich diecezjan. Wysłany przez króla Bolesława Chrobrego na misję do Prus, został zabity na samym jej początku, nic nawróciwszy ani jednego człowieka.
I tu nastąpił punkt zwrotny. W Polsce błyskawicznie rozpowszechnił się kult Męczennika. Do jego wykupionego za drogie pieniądze od Prusów ciała przybył w pielgrzymce sam cesarz Otton III. Polska została dostrzeżona jako kraj, który posyła misjonarzy i wydaje świętych. Można powiedzieć, że po swojej śmierci Wojciech odniósł wielki duchowy i polityczny sukces.
Życie świętych jest często ilustracją Bożych słów. Nasz patron ukazuje nam, że nic z tego, co czynimy ze względu na Boga, nie ginie - nawet gdybyśmy z ludzkiego punktu widzenia ponieśli klęskę. Bóg widzi i wie. Warto dochować Mu wierności także wtedy, gdy po ludzku wydaje się to zupełnie nieopłacalne.
„Ojcze, powierzam się Twojej miłości. Uczyń ze mną, co chcesz. Wierzę, że nic, co czynię ze względu na Ciebie, nie pozostanie bezowocne."
[Słowo wśród nas. Medytacje na każdy dzień 4(2013), s. 37n.]
Parafia św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich © 2021